W
tym artykule pokażę wam, jak prawie każdy zaciągany kredyt to czyściutki strzał
w kolano, a im więcej masz tych kredytów, tym większe sito robisz ze swojego kolana
(mam nadzieję, że jeszcze stoisz). Aby dojść do niezależności finansowej potrzebujesz jednej rzeczy. Swojej łepetynki. Usiądź wygodnie, a dowiesz się interesujących
informacji, które na pewno przydadzą się w codziennej konfrontacji z bankiem.
Ojj konfrontacji, jak to brzydko i złowrogo brzmi, ale cóż realia są takie jakie są,
a „sprzedaż” w banku trzeba robić. Przede wszystkim pokażę wam czym powinniście
się kierować przy wyborze najlepszego banku, w którym chcecie się finansować,
ale pamiętajcie!! Z głową ;)
A więc do dzieła:
Historia
zaczęła się lata temu, gdy pewien człowiek zapragnął mieć swoje mieszkanie,
swój samochód, mieć możliwość podróżowania.. Ale moment, moment przecież to są
pragnienia prawie wszystkich ludzi na świecie, więc skoro tak, to chyba nie są
to wygórowane marzenia- tylko podstawa normalnego bytowania?
Na
tak podstawowe i przyziemne oczywiste oczywistości pojawiają się banki :)
Banki,
które jak mało kto ”rozumieją” potrzeby każdego człowieka. Aby spełnić twoje marzenia bank zrobi prawie
wszystko, a raczej powinienem napisać wyssa ci wszystko. Ok, zgadzam się, że
nie można winić tylko jednej strony bo jakby nie było to my podpisujemy kredyty=>
zgadza się, ale spójrzcie jak wygląda proces podpisywania umowy: tu masz Pan
ratę 350 nie więcej, do ręki dostanie pan 10000 tys, kredyt na 5 lat dziękuję
do widzenia i zapraszam do kasy. Gdy padnie pytanie jakie jest oprocentowanie
to oczywiście podadzą wam nominalną stopę procentową (która może być maksymalnie
czterokrotnością lombardowej stopy procentowej- na dzień dzisiejszy wynosi ona
6% co daje nominalną stopę na poziomie 24%), bo zawiera ona tylko odsetki. Mimo
to, że już na wstępie nie podaje się wam prawdziwych całkowitych kosztów, to
przy tym pytaniu nie wiadomo dlaczego? nagle pani w banku zaczyna przewracać
oczami z powodu niewygodnego pytania, ale broń Boże nie pytaj już o RRSO (rzeczywista
roczna stopa procentowa, która zgodnie z art. 7 Ustawy o kredycie konsumenckim
pokazuje rzeczywiste roczne koszty kredytu). bo pani powie a co to takiego? Ew.
nie wiem.. To nie są doświadczenia z kilku kredytów, to są doświadczenia z
setek kredytów- spoko mam całe kolana, gdyż to nie były moje kredyty ;)
Wracamy
do historyjki:
Ów
mężczyzna pragnąc normalności wybrał się do banku po kredyt, myśląc: przecież
należy mi się od razu samochód, bo przecież pracuję. Przecież należy mi się
mieszkanie, i wymieniać można bez końca.. Nie zadał sobie pytania dlaczego już
chcę to mieć? Dość banalne pytanie może pokazać, że pojawią się również banalne odpowiedzi typu:
bo chce i już. Łał! Argument godny pogratulowania, tylko czy tego właśnie
chcemy??
W
życiu jest tak, że jeśli potrafisz dać od siebie TERAZ to w przyszłości
otrzymasz Większą rekompensatę. Na przykładzie: gdy chcesz dobrze wyglądać to
teraz krótkoterminowo musisz się wysilić i ćwiczyć na siłowni po to, by
długoterminowo dobrze wyglądać. Odwracając sytuację gdy chcesz się poczuć „dobrze”
i zjadasz duże dawki czekolady, to krótkoterminowo czujesz się dobrze, ale długoterminowo
czujesz się okropnie bo jesteś otyły. Na tej podstawie widać ewidentnie, że
teraz krótkoterminowy wysiłek daje nam długoterminowe korzyści. Idź na siłownię
poczuj powera, odstaw słodycze bo nie dadzą ci szczęścia w długim horyzoncie,
ciesz się życiem.
Przekładając
tą mądrość na kredyty, czy aby na pewno ów mężczyzna dobrze zrobił wybierając
się do banku po kredyt? Sprawdźmy to:
Mężczyzna
postanowił zaciągnąć kredyt w „Getynie” w wysokości 11 942, 29 zł
Bank
po sprawdzeniu wiarygodności kredytowej postanowił z pełną odpowiedzialnością i
pełnym ryzykiem udzielić kredytu. Bo przecież każdy klient myśli, że bank boi
się pożyczyć mi pieniądze i dlatego „przetrzepie” mnie od A do Z. Prawdą jest
to, że banki zacierają rączki bo ktoś będzie musiał zapłacić jak nie my to
Państwo, ECB lub inni. Tak czy siak bank wygrywa.
Pani
w banku na umowie jako, że jest tak „miła” podkreśli to co klient powinien
wiedzieć o kredycie tzn. ratę kredytu i numer rachunku do spłaty (jak dobrze
pójdzie to zaznaczy jeszcze wysokość kredytu). Dla nas najważniejszy jest koszt
kredytu czyli:
RRSO-
ta stopa procentowa mówi nam o całkowitym rocznym koszcie kredytu co oznacza,
że jeżeli wynosi ona 33,86% (w tym oprocentowaniu mieści się nominalna stopa
procentowa w tym wypadku(22%) teraz może ona wynosić nawet 24%, dalej to koszty
ubezpieczenia kredytu oraz opłaty manipulacyjne za przygotowanie kredytu,
prowizja).
Czyli
za 5 lat zamiast 11 942,29 mielibyśmy 22990,2zł czyli 192,5% więcej niż mamy
dzisiaj z kredytu
Ale
to nie wszystko!
Coraz
częściej kredyty mają haczyki w postaci zmiennego oprocentowania, o którym nie
każdy klient wie, bo nie każdy pracownik banku raczy poinformować. Często
kredyty są oparte o stopę WIBOR 3M-
czyli trzymiesięczne oprocentowanie, po którym banki pożyczają sobie pieniądze.
W getynie np. robią takie kołomyje, że całkowity koszt kredytu podawany
przeważnie na 3 stronie to całkowity koszt kredytu- odsetki + ubezpieczenie ale tylko
na 12 miesięcy! Co oznacza, że po 12 miesiącach ponownie się odnawia
ubezpieczenie „doładowując” koszt kredytu o 16,7% rok do roku!!
Klient
nie jest informowany, że jeżeli nie złoży pisemnie rezygnacji z ubezpieczenia, (które
i tak wciska się klientom mówiąc, że jest obowiązkowe na cały okres
kredytowania, co jest bzdurą), to
odnawia się ono samoistnie. Banki jako, że nie mogą mieć oprocentowania kredytu
powyżej 4krotności stopy lombardowej znalazły obejście tego wymogu przez co
ładują ubezpieczenia, które otwierają furtkę do nowych przychodów.
Reasumując:
Gdy
zobaczysz umowę, przed podpisaniem dokładnie zwróć uwagę na:
- RRSO (rzeczywistą roczną stopę procentową), która mówi ci o wszystkich kosztach kredytu na dany rok.
- Całkowity koszt kredytu zgodnie z art. 7 Ustawy o kredycie konsumenckim: haczyk polega na tym, że jeżeli jest podany całkowity koszt kredytu to zawiera on wszystkie odsetki + ubezpieczenie, które może obejmować tylko 12 miesięcy! A nie cały okres kredytu. Dlatego dokładnie przeczytaj pierwszą stronę umowy o ponoszonych kosztach (tam będzie wypunktowane za co bank sobie pobiera opłaty), żeby uniknąć niespodzianek w postaci dodatkowych kosztów. Na podstawie całkowitego kosztu możecie porównać koszt kredytu w różnych bankach przy spełnieniu wymogów: ta sama kwota kredytu, ten sam okres kredytowania.
- Czy rata kredytu jest stała czy zmienna. Jeżeli zmienna to o jaki WIBOR jest oparta: proszę zwrócić uwagę na czynniki kształtujące stopy procentowe w Polsce i jeżeli kredyt jest w obcej walucie to na stopy procentowe za granicą. Do najczęstszych czynników zmieniających stopy procentowe zalicza się: inflacja (w Polsce powyżej 2,5% +/- 1pkt %), inwestycje, bezrobocie, PKB, finanse publiczne.
Waszą tajną bronią niech będzie fakt, że pracownikom
banku zależy bardziej niż komukolwiek na sprzedaży kredytu, ponieważ mają plany
sprzedażowe do realizacji. Te plany są przeważnie powyżej możliwości oddziału,
ale to nie zniechęca banki do ich podnoszenia. Tak oto mamy błędne koło, w którym to pracownik
banku staje na głowie by sprzedać wszystkim kredyty, konta, bo z tego są najbardziej rozliczani. Dlatego musisz mieć świadomość, że banki są nastawione
na maksymalizację zysków przez co wszystkimi kosztami będzie obciążał nas
kredytobiorców. Doradcy, sprzedawcy, jak zwał tak zwał w banku będą omijać te
najważniejsze kwestie w umowie, ponieważ boją się stracić kredyt (z tyłu
głowy mają: choinka muszę się uśmiechać i udzielić tego kredytu bo brakuje mi
200tys do zrealizowania planu w tym miesiącu, a został już tylko tydzień!). Tym
sposobem macie przewagę nad bankiem i jego pracownikiem, ponieważ to wy
decydujecie czy będziecie się u nich finansować czy też nie.
Na tej podstawie
na początku najlepiej poprosić o napisanie na kartce:
- Kwota kredytu
- Okres kredytu
- Nominalne oprocentowanie
- RRSO
- Czy ubezpieczenie jest na cały okres kredytowania czy odnawia się w trakcie umowy
- Czy rata kredytu jest stała czy zmienna, jeżeli zmienna to o co oparta
- Jaki jest całkowity koszt kredytu w kwocie
Te
pytania dadzą wam rzeczywisty obraz kredytu, który chcielibyście zaciągnąć w
banku (pomijamy kredyty hipoteczne, które są skonstruowane trochę inaczej- mają
więcej kosztów).
Można
by zakończyć wypowiedź na temat strzelania sobie w kolano, ale to tak na prawdę początek!
Zakładając,
że nie wziąłeś kredytu i pieniądze, które przeznaczałbyś na spłatę kredytu
inwestujesz tak aby osiągnąć 20% stopy zwrotu roczie, to po 5 latach wychodzi:
35 615,37zł-
co daje 298% więcej niż przy zaciągnięciu kredytu w banku na 5 lat+ wszystkie koszta, które oddaliśmy za wcześniejszą pożyczkę (11047,91zł)= 46 663,28zł
Sam widzisz, że biorąc dzisiaj pożyczkę na 11 942,29 płacisz za "radochę" posiadania na JUŻ- skromne 34 720,99 zł dodatkowo.
Natomiast inwestując kwestia wygląda następująco:
Natomiast inwestując kwestia wygląda następująco:
Po
10 latach to już 131 633,35zł z 350zł miesięcznie (42tys- 120 miesięcy)
Po
20 latach (odkładając 350zł co miesiąc, daje 84tys zł), daje nam to 1 106 517,78zł miło prawda? Po 20 latach inwestowania, przy zyskach na poziomie 20%
rocznie i reinwestowaniu odsetek (pomijam tutaj podatek dochodowy, z różnych
powodów :)), otrzymujemy sympatyczną emeryturę.
Wtedy
człowiek może powiedzieć w wieku 40 lat, tak jestem rentierem i nie muszę już pracować
bo żyję z odsetek. Małe żołnierzyki jeden dolar za drugim pracuje na ciebie a
nie ty na pieniądze. To się nazywa niezależność finansowa.
Czy Państwo zadbało o waszą niezależność? Nie, to wasza inteligencja doprowadzić może do tego, że ją osiągniecie.
Żeby
do niej dojść trzeba zadawać sobie właściwe pytania: Dlaczego już chcę to mieć?
Czy to mi się opłaca? Ile na tym stracę? Czy chcę żyć jak inni?- jeżeli nie to
co muszę zrobić by nie wpaść w te same problemy co większość?
Dlaczego
tak się dzieje, że ludzie chcą ponad wszystko być szczęśliwi, ale robią zupełnie
odwrotnie doprowadzając do sytuacji w których są nieszczęśliwi? Pamiętaj, że
krótkoterminowy wysiłek daje ci długoterminową radość ;) reszta zależy od
ciebie.
Nie zgadzam się, że każdy kredyt to strzał w kolano. W czerwcu w media markcie kupiłem laptopa w promocji, kóry kosztował 1908 złotych. Ten sam komputer w internetowych porównywarkach cenowych najtaniej kosztował 2100 złotych. Kredyt (36 rat) oprocentowany na 0%, jedyny koszt to 3 PLN za obłsugę kredytu miesięcznie. Całkowity koszt zakupu laptopa po 3 latach to 2088 złotych.
OdpowiedzUsuńRatalki w marketach to temat na inny artykuł. Nie twierdzę, że nie może trafić się okazja przebijająca ofertę w sieci. Ciesze się, że wykorzystałeś okazję, ale musiałeś wykazać chęci by znaleźć najlepszą ofertę na rynku i to się ceni! ponieważ nie każdemu chce się robić wnikliwą analizę.
UsuńZ ratalkami w supermarketach kwestia bardzo często wygląda tak, że klienci biorą coś na kredyt nie wiedząc, że jest to podpięte pod kartę kredytową tzn. myślą, że spłacili kredyt i sprawa jest załatwiona, a tutaj trzeba jeszcze iść do oddziału banku i wypowiedzieć umowę o kartę kr., ponieważ obciąża ona zdolność kredytową. Gdyby klient aktywował tą kartę będą naliczane dodatkowe koszty. Banki w ten sposób zwiększają prawdopodobieństwo dodatkowych przychodów, choć z drugiej strony w praktyce wygląda to tak, że nieświadomi klienci, którzy dowiadują się, że kredyt ratalny jest z karty kredytowej to dostają spazmów przeklinając oczywiście bank. Wina wynika raczej z obu stron. Pracownik udzielając kredytu nie informuje, że jest to ratalka z karty kredytowej, następnie wina kredytobiorcy, że nie czyta umowy (bo już długo stał w kolejce i chce już mieć ten towar, bo jest za nami duża kolejka i się ludzie niecierpliwią. Najgorsze co można zrobić to ulec presji tłumu. Niech czekają na swoją kolej i koniec, a jak się nie podoba to przecież ich problem, a nie nasz). Czasami w media Markt można było znaleźć kartę, która dawała ci możliwość wzięcia rat 10x 0% co jest dość ciekawą ofertą- nie wiem czy jeszcze jest dostępna. Co chodzi o karty kredytowe to poświęcę im osobny artykuł, gdyż jest to jeden z nielicznych produktów, dzięki któremu można zarabiać na banku :) Reasumując fajnie, że dokładnie sprawdzasz gdzie są najlepsze oferty, bo wtedy mówimy o świadomym wyborze. Życzę wszystkim świadomych wyborów przede wszystkim dobrze uargumentowanych.
W początkach kariery byłem takim sprzedawcą w banku i wytrzymałem tylko niecałe 6 miesięcy. Odstraszyło mnie właśnie to nastawienie na maksymalizację sprzedaży, bzdurne poranne spotkania "motywacyjne" i chęć wciskania wszystkiego i wszystkim.
OdpowiedzUsuń